sobota, 27 kwietnia 2013

Prefekt Naczelny (Rozdział 4)



            Cały czerwiec minął im spokojnie i całkiem inaczej niż w czasie ostatnich siedmiu lat. Nie rozważali już wszystkich możliwych opcji zabicia Voldemorta, tylko bawili się. Po prostu się ze sobą bawili.
           Nadszedł ten długo wyczekiwany lipcowy dzień. Harry właśnie schodził schodami, kiedy przypomniał sobie, co dzisiaj będzie się działo.  Co prawda, mówił państwu Weasley, aby nie robili mu żadnej dużej imprezy. Chyba wzięli jego słowa na poważnie i był im za to bardzo wdzięczny. Osiemnaste urodziny chciał spędzić w swoim pokoju razem z przyjaciółmi i Ginny. W końcu zmarnowali tyle czasu …
          Kiedy wszedł do kuchni ogarnęła nim wielka radość. Wszyscy już tam byli, ubrani w kolorowe czapeczki z pomponami, śpiewający „Sto lat”. W powietrzu latały setki błyszczące się konfetti, dlatego Harry z trudem dostrzegł wielki plakat na ścianie za stołem. Przedstawiał on jego w czasie bitwy, a raczej już po niej, bo wszyscy w tle byli zadowoleni. Obraz poruszał się, co chwilę pojawiały się z nikąd litery, układające się w słowa „Wszystkiego Najlepszego”. Później dostrzegł wielką kulę wiszącą nad stołem. Obracała się ona wokół własnej osi, a obok niej magicznie wisiał kij bejsbolowy.
- No rozwal ją! – krzyknął Ron.
Harry posłusznie wziął kij do reki. Wszyscy tam obecni natychmiast umilkli, konfetti też zniknęło. Wziął wielki zamach i uderzył z całej siły w pudełko . Nie wiedział, co tam jest i szczerze mówiąc trochę się tego bał. Żyją w magicznym świecie ; z pudełka o objętości  1 m sześć ścienny może wyjść ogr mierzący 5 m wysokości.
          Lecz z wielkiej, czerwonej i błyszczącej się kuli nie wyszło żadne niespotkane jeszcze przez niego zwierzę z zębami ostrymi jak noże i cuchnącym oddechem, tylko różnej wielkości pudełeczka. Mógł się domyślić, że były to prezenty urodzinowe. Wszystkie łagodnie opadły na stół.
          W tym samym momencie przez otwarte okno kuchni wleciała Hedwiga i opadła między podarunkami. Wyglądała na bardzo zmęczoną, musiała przebyć długą drogę. Harry sięgnął po list, który był przywiązany do jej nóżki czerwoną wstążeczką, od razu rozpoznał od kogo on jest. Koperta wyrwała się z jego rąk w momencie, kiedy chciał ją rozerwać i zawisła w powietrzu. Na miejscu pieczątki Hogwartu pojawiły się usta, a nad nimi para oczu.
- Ja, oficjalny dyrektor Hogwartu, Minerwa Mcgonagall, składam Tobie, Harry’emu Potterowi najserdeczniejsze  życzenia z okazji urodzin. Uprzedzam, że dokładnie za 28 sekund zjawię się w domu u państwa Weasley. – kiedy koperta skończyła mówić zniknęła i został po niej tylko dym.
- Harry, czego może chcieć Mcgonagall ? – zapytał Ron.
- Nie wiem, ale to jest dobra okazja, żeby porozmawiać z nią o powrocie do szkoły.
W całym domu rozległ się głośny huk dobiegający z salonu. Wszyscy tam poszli.
- Profesor Mcgonagall . – zawołał uradowana Hermiona.
- Witajcie. Och, Molly, Arturze, przepraszam za to najście bez uprzedzenia, ale pomyślałam sobie, że dobrze byłoby przyjść właśnie w urodziny Harry’ego.
- Nic nie szkodzi, Minerwo. Może zaparzyć ci herbatki ? – powiedziała łagodnym głosem pani Weasley.
- Nie, dziękuję. Chciałabym raczej porozmawiać na osobności z Harrym, Ronem i Hermioną. Ginny, ty oczywiście wracasz do szkoły, prawda ?
- Tak, jasne. Na siódmy rok. – rzekła rudowłosa dziewczyna i wyszła z pokoju z resztą rodziny.
Trójka przyjaciół wraz z Mcgonagall usiadła na fotelach.
- Co panią do nas sprowadza, pani Mcgonagall ?
- Hermiono, mam wam do powiedzenia dwie rzeczy. Po pierwsze, chciałam wam serdecznie pogratulować. Nie chcę was zamęczać pytaniami o to, jak to zrobiliście, to z pewnością bardzo trudne wracać do takich wydarzeń. Byliście bardzo dzielni i jestem z was niesamowicie dumna. Mimo tak młodego wieku zrobiliście o wiele więcej niż dotychczasowi najpotężniejsi czarodzieje na świecie. Harry, poszedłeś do Zakazanego Lasu i wystawiłeś się na śmierć. Chciałeś oddać za nas wszystkich życie … Po prostu to, co zrobiłeś jest piękne. -
- Nie dałbym rady na pewno bez moich przyjaciół. Pani też mi bardzo pomogła. Nie zwątpiła pani we mnie i również narażała się, aby mi pomóc.
- Potter … No ale dosyć już tego użalania się, jeszcze będziemy mieli dużo czasu na to. Przyszłam tu w określonym celu. Myśleliście już nad powrotem do Hogwartu ? Nie wróciliście na siódmy rok nauki do szkoły. Oczywiście powód tego jest ogromny i nie ma wątpliwości, że macie szansę go powtórzyć. Nie ukrywam również, że chciałabym znów was widzieć w zamku.
- Tak, niedawno o tym myśleliśmy i postanowiliśmy wrócić do Hogwartu. Voldemorta już nie ma, ale mogą pojawić się jeszcze śmierciożercy i przyda się każde nowe zaklęcie.
- Chociaż dla Hermiony nie będzie to nic nowego. – zażartował Ron.
- Dziękuję Ron, ale i tak nie zmienię swojej decyzji.
Harry nie był pewny czy śmierciożercy jeszcze będą chcieli go zabić. Nie mają teraz swojego władcy, Voldemorta, ani Bellatrix i byłoby to zbyt ryzykowne, atakować go. Przecież Harry jest teraz Panem Śmierci.
- Oczekiwałam od was takiej odpowiedzi – ciągnęła dalej profesorka – Jest jeszcze jedna sprawa … Dumbledore, przed moją wizytą tutaj, powiedział, że nie chciał obciążać Cię, Harry, obowiązkami prefekta naczelnego. Miałeś wtedy wiele problemów z Voldemortem. Teraz jednak, kiedy już go nie ma, poprosił mnie, abym mianowała prefektami naczelnymi szkoły znów Rona, Hermionę oraz Ciebie. W pełni popieram jego decyzję, uważam że nikt lepiej nie będzie potrafił władać szkołą wraz ze mną. Oczywiście, jeśli się zgadzacie.
Przyjaciele wymienili między sobą znaczące spojrzenia. Tyle się wydarzyło, ledwo wraca do szkoły, a do tego ma być prefektem ? W sumie, na piątym roku miał żal do Dumbledore’a, że nim nie był . I do tego profesor Mcgonagall zależy na tym … Harry postanowił się zgodzić.
- Zgadzamy się – powiedziała za wszystkich Hermiona.
- Wspaniale ! W takim razie, myślę, że nie mamy już żadnych ważnych spraw do omówienia. – w tym momencie wstała, a za jej przykładem cała trójka i razem wyszli z pokoju, skierowali się do kuchni, gdzie siedzieli reszta Weasley’ów.
- Molly, Arturze, myślę, że na mnie już czas.
- Nie zostaniesz jeszcze na śniadanie ? Harry ma dzisiaj przecież urodziny.
- Wybacz Arturze, ale mam jeszcze dużo spraw do załatwienia związanego z ochroną Hogwartu. Podczas bitwy wszystkie zaklęcia ochronne zostały unicestwione. Harry, jeszcze raz wszystkiego najlepszego. Do zobaczenia w szkole.
- Do widzenia, profesor Mcgonagall.
Odpowiedziała chórem rodzina. Kuchnię wypełnił trzask teleportacji. 

Myślę, że rozdział nie najgorszy. A jakie jest wasze zdanie ? : )

8 komentarzy:

  1. Hedwiga zginęła na początku 7 części. Tak to ok.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja sie tam nie czepiam o Hedwige bo przeciez to fanfiction :d chociaz dam ci rade :) utworz sobie strne z wypisanymi postaciami, wiesz kto zginal kto nie bla bla bla. Oszczedzisz tym samym sobie czepialstwa innych :P a tak to rozdzial spoko :) mam nadzieje ze blog nie bd taki wiesz cukierkowy tylko wprowadzisz troche intryg itp :) pozdrawaim i weny rzycze :) a i jeszcze jedno. Z radosia informuje, ze twopj blog znalaz sie na mojej liscie czytelniczej na moich blogach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi. ; ) A o Hedwidze całkowicie zapomniałam. ; D

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Kobieto...Nie chcę się czepiać,bo teksty są zajebiste,ale poprostu jaka z ciebie fanka?"Snake".A może by tak napisać "Snape"?Hedwiga,która umarła.Zajebiście.

      Usuń
    4. jezzuu z tym "Snake" to zwykła literówka -,- ogar ludzie...

      Usuń
  3. hey możesz mnie informować o nowych rozdzialach w zakładce spamu na moim blogu?
    http://harryiginnypovoldemorcie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham twój blog, tak ciekawie piszesz, że nie mam słów :D

    OdpowiedzUsuń