środa, 1 maja 2013

Chłopcze, któryś przeżył. (Rozdział 5)



           Wieczorem Harry, Ron, Hermiona i Ginny siedzieli już w pokoju chłopaków. Była godzina około 21,00. Wcześniej większość czasu spędzili w kuchni siedząc z resztą rudowłosej rodziny. Dostał od wszystkich wiele wspaniałych prezentów, w tym od Hermiony kolejny, ale ulepszony fałszoskop. Jeden podarunek zdziwił go najbardziej; zielone, puchowe skarpetki. Wysłał mu je Stworek, ale zawartość nie była od niego. W pudełku był jeszcze krótki liścik napisany przez skrzata. Z treści wynikało, że te skarpetki były od Zgretka, dużo czasu przed bitwą kupił je i przekazał Stworkowi, aby je wysłał jeśli  „nie dożyje urodzin swojego przyjaciela”. Harry’ego bardzo to wzruszyło, ale nikomu nie pokazał tego liściku. Postanowił go sobie zachować na pamiątkę po wiernym skrzacie.
          Kiedy tylko weszli do pokoju Ginny od razu przypomniała Harry’emu co jej obiecał. Chodziło o szczegóły bitwy. Wszyscy spokojnie usiedli na łóżka ; Ginny z Wybrańcem, Miona z Ronem.
- Co szczególnie chcecie wiedzieć ? – zapytał lekko rozbawiony Harry.
- No … co zobaczyłeś, jak byłeś w gabinecie Dumbledore’a. No wiesz, jak Voldemort dał nam godzinę …
- To było bardzo skomplikowane, Hermiona. Najpierw widziałem Snape’a za młodu. Był on jakimś takim wyrzutkiem … Siedział pod drzewem, kiedy zobaczył jak ruda dziewczyna w jego wieku pokazuje czary swojej siostrze, chyba mugolce. Później byli już w Hogwarcie i ta dziewczyna dostała się do Gryffindoru, a on do Slytherinu. Snape był chyba zakochany w tej dziewczynie. Usłyszał jak przedstawiała się innemu chłopakowi z jej domu … To byli moi rodzice .
- Co ?! Snape był zakochany w Twojej matce ?!
- Na to wygląda … ale to nie koniec. Widziałem też jego wspomnienie z tej nocy, kiedy oni zostali zamordowani. Ja siedziałem i płakałem w łóżeczku, a moja matka leżała już martwa na podłodze. Wtedy on przyszedł i zaczął sam płakać, przytulał jej już bezwładne ciało …
- Harry, przestań … - mówiła Hermiona z oczami pełnymi łez.
- O kurde … Ale dlaczego Snape cię nienawidził ?
- No wiesz … W gabinecie Dumbledore’a ustalił z nim, że nikt się nie dowie o jego przeszłości.
- O tym, że kochał Twoją matkę … A masz na to jakiś … dowód ?
- Ron, pamiętasz jak uratowałeś mnie z jeziora, jak ukazał nam się wtedy miecz Godryka Gryffindora?
- No tak … Zobaczyłem wtedy świetlistą kulę i dzięki niej dotarłem do was.
- To była łania. Patronus mojej matki.
- Zaraz, zaraz. Nie rozumiem. Skoro to był patronus Twojej matki, to jak on się pojawił? Przecież ona nie żyje …
- Ron, ty taki jesteś czy tylko udajesz głupka ? Jeśli ktoś kogoś naprawdę bardzo kocha lub przeżyje jakieś szokujące dla niego wydarzenia, jego patronus może zmienić kształt. Jak się okazało Snape darzył wielkim uczuciem matkę Harry’ego i dlatego … Harry , Harry!
Głos Hermiony zaczął się od niego bardzo oddalać, a wszystko dookoła stopniowo się ściemniało, aż w końcu ogarnęła go całkowita ciemność. Przez chwilę nic się nie działo. Czuł jedynie pulsujący ból na czole, w okolicy blizny. Przed nim pojawiła się zakapturzona postać. Szła wprost na niego. Harry próbował się od niego oddalić, ale nie mógł się w ogóle poruszyć,  leżał tam na kolanach jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie Drętwota . Zatrzymał się jakiś metr od niego, wyciągnął przed siebie swoje białe ręce i sięgnął za kaptur. Zdjął go z równie bladej głowy pozbawionej nosa. Voldemort przemówił do niego swym jadowitym sykiem :
Odkryłeś mój sekret … zniszczyłeś wszystkie horkruksy … a przynajmniej tak ci się wydaje … rzuciłeś na mnie zaklęcie i mnie zabiłeś … a przynajmniej tak ci się wydaje … będziesz teraz wiódł spokojne życie … a przynajmniej tak ci się wydaje …
Ten głos narastał w jego głowie tak, że blizna piekła go niesamowicie. Pragnął, by to już się skończyło. Lecz on nie ustawał, syczał teraz jeszcze głośniej i podszedł do niego tak blisko, że Harry czuł na twarzy jego cuchnący oddech.
Ty głupcze … myślałeś, że ty, siedemnastoletni chłopak dorównasz mojej sile … pamiętaj, że to ja jestem niepokonany … tylko ja mogę żyć do końca świata …
Tego było za wiele, miał wrażenie, że czaszka zaraz pęknie mu na pół. Ból był nie do wytrzymania. Zebrał w sobie wszystkie siły i z wielkim oporem, ale sięgnął do kieszeni po różdżkę. Ciągle patrząc w oczy białemu człowiekowi, a raczej potworowi, wycelował nią w Voldemorta. Już miał rzucić zaklęcie niewerbalne, kiedy gorzko tego pożałował, gdyż wróg rzucił na niego zaklęcie Crucio. Harry zaczął krzyczeć na cały głos, tego zaklęcia nie poczuł na sobie jeszcze aż tak mocnego. W tej chwili chciał umrzeć, albo po prostu uciec już stamtąd. Voldemort przerwał  zaklęcie, a on poczuł odrobinę ulgi. Nie trwała długo, gdyż odczuł ból tym razem w okolicy blizny, nadal nie mógł się poruszać. Biała postać nie ustępowała.
Nie próbuj ze mną walczyć … na nic to ci się zda … wiele osób zginęło w twojej obronie … już o tym zapomniałeś … o tym jak śmiali mi się w twarz … wystarczył jeden ruch i nic więcej nie zobaczyli … to było dziecinnie proste … pozwoliłeś na ich śmierć …
Harry wiedział, że on mówi to tylko po to, aby wywołać w nim poczucie winy. Chociaż było to po części prawdą, nie powinien pozwolić na śmierć tylu ludzi. Ta cała wojna powinna odbyć się tylko między nim a Czarnym Panem. Nawet narażanie Hermiony i Rona na takie niebezpieczeństwo było egoistyczne z jego strony. Ale teraz musiał być twardy i nie brać sobie do serca jego słów, choć było to bardzo trudne. W tej chwili miał ochotę po prostu się rozpłakać, miał już tego wszystkiego dosyć. Do tego doszedł kolejny, jeszcze większy ból również na policzku, poza tym przy bliźnie, ponieważ Voldemort położył na nim swoją rękę z wielkimi szponami. Na pierwszym roku profesor Quirell nie mógł znieść jego dotyku, a teraz to jemu sprawiał ból. Kolejne syknięcie.
Harry Potterze …
- Harry !
… chłopcze, któryś przeżył …
- Harry, obudź się !
… dwa razy …
- Harry, proszę !
… wiedz, że to jeszcze nie koniec ...
Voldemort zaczął się oddalać jednocześnie śmiejąc się potwornie. Kiedy zniknął już całkowicie pojawiła się jasność. Ból przy bliźnie ustał i Harry miał już całkowitą sprawność ruchową. Powoli otworzył oczy obawiając się widoku wroga. Zamiast niego klęczały nad jego głową trzej przyjaciele. Usiadł powoli i oparł się o ścianę. Wyczuł, że jest cały spocony, ten ból odczuwał naprawdę. Teraz tylko obawiał się czy jego przyjaciele widzieli jak wił się z bólu i krzyczał?
- Harry, czy ty … czy znowu miałeś jakąś wizję ? – zapytała Hermiona, głosem pełnym strachu. Jeśli by im teraz powiedział prawdę, mogli by to zbyt wyolbrzymić, dlatego postanowił na razie zachować to dla siebie.
- Nie … To chyba przez tą rozmowę o Snape’ie i mojej matce. Wiecie, to dla mnie duże przeżycie i to pewnie przez to. Hermiona, naprawdę nic mi nie jest – dodał, widząc minę przyjaciółki. Ginny nie wiedziała, co taka wizja może oznaczać, dlatego nie odzywała się w ogóle, choć w jej oczach można było zobaczyć troskę.
- Nie przejmujmy się tak tym, w końcu są moje urodziny! Co powiecie a taniec ? – zaproponował z miłym uśmiechem na twarzy wybraniec i wyciągnął rękę do swojej rudowłosej dziewczyny, zapraszając ją tym do tańca. Jednym zaklęciem włączył muzykę w radiu i zaczął tańczyć. Zaraz dołączyli się do nich Ron i Hermiona.
          Po jakiś dziesięciu minutach Ron podszedł do nich i złapał swoją siostrę za rękę, krzycząc „Odbijany!”. Harry śmiejąc się podszedł do Hermiony.
- Można prosić do tańca ? – zapytał bardzo poważnym głosem, tak aby rozbawić brązowowłosą. I chyba mu się udało, bo długo nie musiał czekać na odpowiedź. Hermiona podniosła głowę i z pełną gracją odpowiedziała brunetowi, kontynuując jego żart.
- Och, z miłą chęcią. – podała mu delikatnie swoja rękę i roześmiała się.
Wtedy w radiu zmieniła się piosenka z szybkiej na bardzo wolną. Harry nie myśląc co robi, złapał Hermionę w talii i przysunął ją do siebie. Dziewczyna nie była zbyt pewna siebie, ale po chwili oparła głowę o ramię chłopaka. To było bardzo dziwne uczucie. Wybraniec przypomniał sobie ich wspólny taniec w namiocie, kiedy Ron ich zostawił. Czuł wtedy jej niesamowity zapach perfum, teraz rozpoznał je bez problemu. Jego rozmyślania przerwał krzyk pani Weasley z dołu.
- Ron, Ginny ! Zejdźcie tu na chwilę do mnie !
- Dobrze mamo, już idziemy !
Kiedy rudowłose rodzeństwo wyszło z pokoju, Harry poczuł jak Miona zaciska rękę na jego plecach. To było dziwne, pomimo tego, że zostali sami w pokoju, nadal stali w tej samej pozycji. Nie ruszali się. Odsunął lekko dziewczynę od siebie i spojrzał jej prosto w oczy. Miała takie piękne, czekoladowe tęczówki … Nie było na co czekać. Harry zatopił się w słodkich ustach dziewczyny, po chwili ona również odwzajemniła pocałunek. 

Taki oto jest następny rozdział. : ) 
Proszę was, abyście szczególnie komentowali rozdziały, ponieważ dzięki temu wiem, że ktoś to czyta oraz staram się poprawiać wszelkie wasze uwagi. Myślę, że następny rozdział nie wcześniej niż we wtorek, bo muszę wymyślić co ma być teraz, szczególnie z naszym Herry.  A tak wgl mam nadzieję, że pozytywnie przyjmiecie pocałunek Harry'ego i Hermiony. Muszę przyznać, że zawsze marzyłam, by byli razem. W hp lub w rzeczywistości. ;3  

8 komentarzy:

  1. Pisz szybko, bo mnie tu rozrywa. Herma i Harry O.o Już się boję, pisz, pisz, pisz!!!!!
    I mam prośbę wyłącz weryfikację z kodem do komentarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ŁAJ??? Harry, jak mogłeś... o.O

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaskoczona lecz bardzo pozytywnie :3 moj najukochanszy Voldi "zyje" :D kochany osychopata, ciakwe, bardzo ciekawe. Rozbudzilas moja wyobraznie. Co sie tyczy Pottera? Hmmm zawsze twierdzilam ze to wlasnie on powinien byc z Herma. Osobiscie jakos nigdy nie pasowala mi do ROnalda. Mam nadzieje, ze jakos rozwiniesz ten jakie intrygujacy milosny watek. Do boju moja ulubiona pisarko! :D
    Pozdrawiam.

    http://hp-po-drugiej-stronie.blogspot.com
    http://dragon-age-wspomnienia-z-plagi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Wreszcie ktoś napisał, że Voldek przeżył. Nawet nie wiesz jak czekałam na ten wątek. No i Legilimencja, mistrz pojawia się w grze ;)

    No i nowy parring w opowiadaniu, Harrmione <3
    Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale fajnie!!Ten pocałunek oczywiście a co do Voldemorta to cóż lekki szok, że on żyje. Fajnie piszesz! Kiedy następna notka?

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne, bd czytac ;d czekam na kolejny rozdzial ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Harry i Hermiona o nie !

    OdpowiedzUsuń