Wieczorem Harry, Ron, Hermiona i
Ginny siedzieli już w pokoju chłopaków. Była godzina około 21,00. Wcześniej większość
czasu spędzili w kuchni siedząc z resztą rudowłosej rodziny. Dostał od
wszystkich wiele wspaniałych prezentów, w tym od Hermiony kolejny, ale
ulepszony fałszoskop. Jeden podarunek zdziwił go najbardziej; zielone, puchowe
skarpetki. Wysłał mu je Stworek, ale zawartość nie była od niego. W pudełku był
jeszcze krótki liścik napisany przez skrzata. Z treści wynikało, że te
skarpetki były od Zgretka, dużo czasu przed bitwą kupił je i przekazał
Stworkowi, aby je wysłał jeśli „nie
dożyje urodzin swojego przyjaciela”. Harry’ego bardzo to wzruszyło, ale nikomu
nie pokazał tego liściku. Postanowił go sobie zachować na pamiątkę po wiernym
skrzacie.
Kiedy tylko weszli do pokoju Ginny od
razu przypomniała Harry’emu co jej obiecał. Chodziło o szczegóły bitwy. Wszyscy
spokojnie usiedli na łóżka ; Ginny z Wybrańcem, Miona z Ronem.
- Co szczególnie chcecie
wiedzieć ? – zapytał lekko rozbawiony Harry.
- No … co zobaczyłeś, jak
byłeś w gabinecie Dumbledore’a. No wiesz, jak Voldemort dał nam godzinę …
- To było bardzo
skomplikowane, Hermiona. Najpierw widziałem Snape’a za młodu. Był on jakimś
takim wyrzutkiem … Siedział pod drzewem, kiedy zobaczył jak ruda dziewczyna w
jego wieku pokazuje czary swojej siostrze, chyba mugolce. Później byli już w
Hogwarcie i ta dziewczyna dostała się do Gryffindoru, a on do Slytherinu. Snape
był chyba zakochany w tej dziewczynie. Usłyszał jak przedstawiała się innemu
chłopakowi z jej domu … To byli moi rodzice .
- Co ?! Snape był
zakochany w Twojej matce ?!
- Na to wygląda … ale to
nie koniec. Widziałem też jego wspomnienie z tej nocy, kiedy oni zostali
zamordowani. Ja siedziałem i płakałem w łóżeczku, a moja matka leżała już
martwa na podłodze. Wtedy on przyszedł i zaczął sam płakać, przytulał jej już
bezwładne ciało …
- Harry, przestań … -
mówiła Hermiona z oczami pełnymi łez.
- O kurde … Ale dlaczego
Snape cię nienawidził ?
- No wiesz … W gabinecie
Dumbledore’a ustalił z nim, że nikt się nie dowie o jego przeszłości.
- O tym, że kochał Twoją
matkę … A masz na to jakiś … dowód ?
- Ron, pamiętasz jak
uratowałeś mnie z jeziora, jak ukazał nam się wtedy miecz Godryka Gryffindora?
- No tak … Zobaczyłem
wtedy świetlistą kulę i dzięki niej dotarłem do was.
- To była łania. Patronus
mojej matki.
- Zaraz, zaraz. Nie
rozumiem. Skoro to był patronus Twojej matki, to jak on się pojawił? Przecież
ona nie żyje …
- Ron, ty taki jesteś czy
tylko udajesz głupka ? Jeśli ktoś kogoś naprawdę bardzo kocha lub przeżyje
jakieś szokujące dla niego wydarzenia, jego patronus może zmienić kształt. Jak
się okazało Snape darzył wielkim uczuciem matkę Harry’ego i dlatego … Harry ,
Harry!
Głos Hermiony zaczął się
od niego bardzo oddalać, a wszystko dookoła stopniowo się ściemniało, aż w
końcu ogarnęła go całkowita ciemność. Przez chwilę nic się nie działo. Czuł
jedynie pulsujący ból na czole, w okolicy blizny. Przed nim pojawiła się
zakapturzona postać. Szła wprost na niego. Harry próbował się od niego oddalić,
ale nie mógł się w ogóle poruszyć, leżał
tam na kolanach jakby ktoś rzucił na niego zaklęcie Drętwota . Zatrzymał się jakiś metr od niego, wyciągnął przed
siebie swoje białe ręce i sięgnął za kaptur. Zdjął go z równie bladej głowy
pozbawionej nosa. Voldemort przemówił do niego swym jadowitym sykiem :
Odkryłeś mój sekret … zniszczyłeś wszystkie horkruksy …
a przynajmniej tak ci się wydaje … rzuciłeś na mnie zaklęcie i mnie zabiłeś … a
przynajmniej tak ci się wydaje … będziesz teraz wiódł spokojne życie … a
przynajmniej tak ci się wydaje …
Ten głos narastał w jego
głowie tak, że blizna piekła go niesamowicie. Pragnął, by to już się skończyło.
Lecz on nie ustawał, syczał teraz jeszcze głośniej i podszedł do niego tak
blisko, że Harry czuł na twarzy jego cuchnący oddech.
Ty głupcze … myślałeś, że ty, siedemnastoletni chłopak
dorównasz mojej sile … pamiętaj, że to ja jestem niepokonany … tylko ja mogę
żyć do końca świata …
Tego było za wiele, miał
wrażenie, że czaszka zaraz pęknie mu na pół. Ból był nie do wytrzymania. Zebrał
w sobie wszystkie siły i z wielkim oporem, ale sięgnął do kieszeni po różdżkę. Ciągle
patrząc w oczy białemu człowiekowi, a raczej potworowi, wycelował nią w
Voldemorta. Już miał rzucić zaklęcie niewerbalne, kiedy gorzko tego pożałował,
gdyż wróg rzucił na niego zaklęcie Crucio.
Harry zaczął krzyczeć na cały głos, tego zaklęcia nie poczuł na sobie jeszcze
aż tak mocnego. W tej chwili chciał umrzeć, albo po prostu uciec już stamtąd. Voldemort
przerwał zaklęcie, a on poczuł odrobinę
ulgi. Nie trwała długo, gdyż odczuł ból tym razem w okolicy blizny, nadal nie
mógł się poruszać. Biała postać nie ustępowała.
Nie próbuj ze mną walczyć … na nic to ci się zda …
wiele osób zginęło w twojej obronie … już o tym zapomniałeś … o tym jak śmiali
mi się w twarz … wystarczył jeden ruch i nic więcej nie zobaczyli … to było
dziecinnie proste … pozwoliłeś na ich śmierć …
Harry wiedział, że on mówi
to tylko po to, aby wywołać w nim poczucie winy. Chociaż było to po części
prawdą, nie powinien pozwolić na śmierć tylu ludzi. Ta cała wojna powinna odbyć
się tylko między nim a Czarnym Panem. Nawet narażanie Hermiony i Rona na takie niebezpieczeństwo
było egoistyczne z jego strony. Ale teraz musiał być twardy i nie brać sobie do
serca jego słów, choć było to bardzo trudne. W tej chwili miał ochotę po prostu
się rozpłakać, miał już tego wszystkiego dosyć. Do tego doszedł kolejny,
jeszcze większy ból również na policzku, poza tym przy bliźnie, ponieważ
Voldemort położył na nim swoją rękę z wielkimi szponami. Na pierwszym roku
profesor Quirell nie mógł znieść jego dotyku, a teraz to jemu sprawiał ból.
Kolejne syknięcie.
Harry Potterze …
- Harry !
… chłopcze, któryś przeżył …
- Harry, obudź się !
… dwa razy …
- Harry, proszę !
… wiedz, że to jeszcze nie koniec ...
Voldemort zaczął się
oddalać jednocześnie śmiejąc się potwornie. Kiedy zniknął już całkowicie
pojawiła się jasność. Ból przy bliźnie ustał i Harry miał już całkowitą
sprawność ruchową. Powoli otworzył oczy obawiając się widoku wroga. Zamiast
niego klęczały nad jego głową trzej przyjaciele. Usiadł powoli i oparł się o
ścianę. Wyczuł, że jest cały spocony, ten ból odczuwał naprawdę. Teraz tylko
obawiał się czy jego przyjaciele widzieli jak wił się z bólu i krzyczał?
- Harry, czy ty … czy
znowu miałeś jakąś wizję ? – zapytała Hermiona, głosem pełnym strachu. Jeśli by
im teraz powiedział prawdę, mogli by to zbyt wyolbrzymić, dlatego postanowił na
razie zachować to dla siebie.
- Nie … To chyba przez tą
rozmowę o Snape’ie i mojej matce. Wiecie, to dla mnie duże przeżycie i to
pewnie przez to. Hermiona, naprawdę nic mi nie jest – dodał, widząc minę
przyjaciółki. Ginny nie wiedziała, co taka wizja może oznaczać, dlatego nie
odzywała się w ogóle, choć w jej oczach można było zobaczyć troskę.
- Nie przejmujmy się tak
tym, w końcu są moje urodziny! Co powiecie a taniec ? – zaproponował z miłym
uśmiechem na twarzy wybraniec i wyciągnął rękę do swojej rudowłosej dziewczyny,
zapraszając ją tym do tańca. Jednym zaklęciem włączył muzykę w radiu i zaczął
tańczyć. Zaraz dołączyli się do nich Ron i Hermiona.
Po jakiś dziesięciu minutach Ron
podszedł do nich i złapał swoją siostrę za rękę, krzycząc „Odbijany!”. Harry
śmiejąc się podszedł do Hermiony.
- Można prosić do tańca ? –
zapytał bardzo poważnym głosem, tak aby rozbawić brązowowłosą. I chyba mu się
udało, bo długo nie musiał czekać na odpowiedź. Hermiona podniosła głowę i z
pełną gracją odpowiedziała brunetowi, kontynuując jego żart.
- Och, z miłą chęcią. –
podała mu delikatnie swoja rękę i roześmiała się.
Wtedy w radiu zmieniła się
piosenka z szybkiej na bardzo wolną. Harry nie myśląc co robi, złapał Hermionę
w talii i przysunął ją do siebie. Dziewczyna nie była zbyt pewna siebie, ale po
chwili oparła głowę o ramię chłopaka. To było bardzo dziwne uczucie. Wybraniec
przypomniał sobie ich wspólny taniec w namiocie, kiedy Ron ich zostawił. Czuł
wtedy jej niesamowity zapach perfum, teraz rozpoznał je bez problemu. Jego rozmyślania
przerwał krzyk pani Weasley z dołu.
- Ron, Ginny ! Zejdźcie tu
na chwilę do mnie !
- Dobrze mamo, już idziemy
!
Kiedy rudowłose rodzeństwo
wyszło z pokoju, Harry poczuł jak Miona zaciska rękę na jego plecach. To było
dziwne, pomimo tego, że zostali sami w pokoju, nadal stali w tej samej pozycji.
Nie ruszali się. Odsunął lekko dziewczynę od siebie i spojrzał jej prosto w
oczy. Miała takie piękne, czekoladowe tęczówki … Nie było na co czekać. Harry
zatopił się w słodkich ustach dziewczyny, po chwili ona również odwzajemniła
pocałunek.
Taki oto jest następny rozdział. : )
Proszę was, abyście szczególnie komentowali rozdziały, ponieważ dzięki temu wiem, że ktoś to czyta oraz staram się poprawiać wszelkie wasze uwagi. Myślę, że następny rozdział nie wcześniej niż we wtorek, bo muszę wymyślić co ma być teraz, szczególnie z naszym Herry. A tak wgl mam nadzieję, że pozytywnie przyjmiecie pocałunek Harry'ego i Hermiony. Muszę przyznać, że zawsze marzyłam, by byli razem. W hp lub w rzeczywistości. ;3
Taki oto jest następny rozdział. : )
Proszę was, abyście szczególnie komentowali rozdziały, ponieważ dzięki temu wiem, że ktoś to czyta oraz staram się poprawiać wszelkie wasze uwagi. Myślę, że następny rozdział nie wcześniej niż we wtorek, bo muszę wymyślić co ma być teraz, szczególnie z naszym Herry. A tak wgl mam nadzieję, że pozytywnie przyjmiecie pocałunek Harry'ego i Hermiony. Muszę przyznać, że zawsze marzyłam, by byli razem. W hp lub w rzeczywistości. ;3
Pisz szybko, bo mnie tu rozrywa. Herma i Harry O.o Już się boję, pisz, pisz, pisz!!!!!
OdpowiedzUsuńI mam prośbę wyłącz weryfikację z kodem do komentarzy :D
ŁAJ??? Harry, jak mogłeś... o.O
OdpowiedzUsuńZaskoczona lecz bardzo pozytywnie :3 moj najukochanszy Voldi "zyje" :D kochany osychopata, ciakwe, bardzo ciekawe. Rozbudzilas moja wyobraznie. Co sie tyczy Pottera? Hmmm zawsze twierdzilam ze to wlasnie on powinien byc z Herma. Osobiscie jakos nigdy nie pasowala mi do ROnalda. Mam nadzieje, ze jakos rozwiniesz ten jakie intrygujacy milosny watek. Do boju moja ulubiona pisarko! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
http://hp-po-drugiej-stronie.blogspot.com
http://dragon-age-wspomnienia-z-plagi.blogspot.com
Wreszcie ktoś napisał, że Voldek przeżył. Nawet nie wiesz jak czekałam na ten wątek. No i Legilimencja, mistrz pojawia się w grze ;)
OdpowiedzUsuńNo i nowy parring w opowiadaniu, Harrmione <3
Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu!
Pozdrawiam
Ale fajnie!!Ten pocałunek oczywiście a co do Voldemorta to cóż lekki szok, że on żyje. Fajnie piszesz! Kiedy następna notka?
OdpowiedzUsuńFajne, bd czytac ;d czekam na kolejny rozdzial ;3
OdpowiedzUsuńHarry i Hermiona o nie !
OdpowiedzUsuńo nie
OdpowiedzUsuń